Sprawiedliwi

Autor tekstu
ks. Krzysztof Konkol
W najprostszym obiegowym rozumieniu (i taki punkt widzenia tu przyjmujemy) człowiek sprawiedliwy to ten, który postępuje zgodnie z regułą „oddać każdemu, co mu się należy”.

Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.

 Szukając na kartach Ewangelii przykładu człowieka sprawiedliwego, trudno nie pomyśleć o Janie Chrzcicielu. 

 Z Ewangelii św. Mateusza 11,7-15 
 Gdy oni odchodzili, Jezus zaczął mówić do tłumów o Janie: «Coście wyszli oglądać na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? Ale coście wyszli zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto w domach królewskich są ci, którzy miękkie szaty noszą. Po coście więc wyszli? Proroka zobaczyć? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka. On jest tym, o którym napisano: Oto Ja posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby Ci przygotował drogę. Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on. A od czasu Jana Chrzciciela aż dotąd królestwo niebieskie doznaje gwałtu i ludzie gwałtowni zdobywają je. Wszyscy bowiem Prorocy i Prawo prorokowali aż do Jana. A jeśli chcecie przyjąć, to on jest Eliaszem, który ma przyjść. Kto ma uszy, niechaj słucha!
    

W najprostszym obiegowym rozumieniu (i taki punkt widzenia tu przyjmujemy)  człowiek sprawiedliwy to ten, który postępuje zgodnie z regułą „oddać każdemu, co mu się należy”. Dotyczy to postępowania względem Boga, względem drugiego człowieka i relacji do samego siebie. Jan Chrzciciel niejako na wstępie uczy nas  sprawiedliwości wobec Boga, któremu należy się wszystko. Człowiek sprawiedliwy zatem powinien przede wszystkim żyć dla większej chwały Bożej. Takie było pragnienie Jana, który całe swoje życie poświęcił na przygotowanie siebie i innych ludzi na przyjście Zbawiciela.  Przez swój radykalizm, przejrzystość w postępowaniu i  bezkompromisowość przyciągał do siebie tłumy ludzi. Mimo to nigdy nie skupiał ich na swojej osobie, ale kierował serca słuchających go w stronę Boga, jedynym  celu i sensie swojego życia.

Podobnie i nasza  sprawiedliwość względem  Boga każe nam uznać Go za suwerennego Pana całego naszego życia i w związku z tym skierowana jest na poznanie i wypełnienie woli Bożej. Aby stało się to możliwe, potrzebne jest (pokorne!) uznanie prawdy o tym, że to, co mamy,  co udało się nam osiągnąć, nie jest jedynie zasługą naszego osobistego wysiłku czy zaradności życiowej każdego/każdej z nas, ale przede wszystkim owocem  łaski bożej. 

Sprawiedliwość Jana wobec ludzi przejawiała się w jego autentycznej trosce o tych, do których został posłany. Jan nie mówił słów „łatwych i przyjemnych”, często mowa jego była twarda i wymagająca i jako taka trudna dla słuchających go, ale zawsze głoszona z miłością. A prawda wypowiadana z miłością (choćby najbardziej gorzka) może być początkiem autentycznego nawrócenia człowieka, który ją usłyszał i przyjął z otwartym sercem. Jan, czyniący sprawiedliwość wobec drugiego człowieka w prawdzie i miłości, uczy takiej samej postawy nas. 

Sprawiedliwość wobec samego siebie, choć wieloaspektowa, to na pierwszym miejscu wyraża się w mądrej trosce o siebie i trosce o przestrzeganie praw, które wypływają z naszej godności. Jan uczy nas,  że gwarantem tego jest życie zgodne z własnym sumieniem. Kierowanie się nim to podstawowe prawo i obowiązek każdego człowieka, który chce w swoim życiu podążać drogą sprawiedliwości. On za tak rozumianą sprawiedliwość oddał swoje życie. Pomimo uwięzienia pozostał człowiekiem wewnętrznie wolnym, ponieważ wypełniając wolę Boga żył w zgodzie z samym sobą.    

W głębszym zrozumieniu błogosławionej sprawiedliwości pomaga nam Jezus, opowiadając  przypowieść o robotnikach ostatniej godziny.

Z Ewangelii świętego Mateusza 20,1-16

 Albowiem królestwo niebieskie podobne jest do gospodarza, który wyszedł wczesnym rankiem, aby nająć robotników do swej winnicy. Umówił się z robotnikami o denara za dzień i posłał ich do winnicy. Gdy wyszedł około godziny trzeciej, zobaczył innych, stojących na rynku bezczynnie, i rzekł do nich: "Idźcie i wy do mojej winnicy, a co będzie słuszne, dam wam".  Oni poszli. Wyszedłszy ponownie około godziny szóstej i dziewiątej, tak samo uczynił.  Gdy wyszedł około godziny jedenastej, spotkał innych stojących i zapytał ich: "Czemu tu stoicie cały dzień bezczynnie?" Odpowiedzieli mu: "Bo nas nikt nie najął". Rzekł im: "Idźcie i wy do winnicy!"  A gdy nadszedł wieczór, rzekł właściciel winnicy do swego rządcy: "Zwołaj robotników i wypłać im należność, począwszy od ostatnich aż do pierwszych!" Przyszli najęci około jedenastej godziny i otrzymali po denarze.  Gdy więc przyszli pierwsi, myśleli, że więcej  dostaną; lecz i oni otrzymali po denarze.  Wziąwszy go, szemrali przeciw gospodarzowi,  mówiąc: "Ci ostatni jedną godzinę pracowali, a zrównałeś ich z nami, którzyśmy znosili ciężar dnia i spiekoty". Na to odrzekł jednemu z nich: "Przyjacielu, nie czynię ci krzywdy; czy nie o denara umówiłeś się ze mną? Weź, co twoje i odejdź! Chcę też i temu ostatniemu dać tak samo jak tobie.  Czy mi nie wolno uczynić ze swoim, co chcę? Czy na to złym okiem patrzysz, że ja jestem dobry?" Tak ostatni będą pierwszymi, a pierwsi ostatnimi».

Przytoczona przypowieść może wzbudzać w nas opór i niezgodę. Oceniając postępowanie gospodarza winnicy wyłącznie w kategoriach ludzkich skłonni jesteśmy wyrokować, że gospodarz winnicy niesprawiedliwie potraktował swoich robotników, zwłaszcza tych, którzy pracowali u niego najdłużej ( co prawda wypłacił im należność zgodną z wcześniejszą umową, ale nie dokonał rozróżnienia pomiędzy tymi, którzy pracowali kilkanaście godzin, a tymi, którzy pracowali tylko jedną godzinę). Myślę, że każdy z nas będąc na miejscu owych robotników najętych do pracy w winnicy, miałby poczucie niesprawiedliwości. Nawet ci, którzy pracowali tylko jedną godzinę, pewnie czuli, że coś jest nie w porządku.

O jakiej sprawiedliwości zatem  mówi Jezus ? Warto w tym miejscu pokusić się o symboliczne odczytanie tej przypowieści (taka też była intencja Jezusa). Gospodarzem winnicy jest Bóg, robotnikami -  wszyscy ludzie, a denarem jest dar zbawienia. Przypowieść ta w istocie mówi o największym pragnieniu Boga, zbawieniu wszystkich ludzi. W sercu Boga nie ma wykluczenia kogokolwiek, co więcej – nie ma rozgraniczeń, wszyscy są zaproszeni do tego, żeby osiągnąć życie wieczne. Boża sprawiedliwość  połączona jest z miłosierdziem i nie zna „przypadków beznadziejnych”; każdy człowiek ma szansę na zbawienie, nawet gdyby jego nawrócenie dokonało się  na łożu śmierci. Sprawiedliwość, o której mówi Jezus w czwartym błogosławieństwie, uczy nas zgoła innego, głębszego spojrzenia na siebie i na innych ludzi. Nierzadko wydaje się nam,  że - jedynie słuszną - zasadą sprawiedliwości jest traktowanie wszystkich podług jednakowej miary, gdy tymczasem zasadą bożej sprawiedliwości nie jest matematyczna dokładność, ale… miłość. Trudno sprawiedliwie ocenić wysiłek drugiego człowieka, a także własny, w drodze do świętości. Przecież nie wszyscy mają takie same możliwości i szanse. Trudno, kolokwialnie mówiąc „wrzucić do jednego worka” człowieka, który w swoim dzieciństwie został zraniony przez najbliższych ludzi, który wychowywał się w rodzinie patologicznej, i człowieka od dzieciństwa doświadczającego szczęścia rodzinnego ciepła i miłości ze strony bliskich.  Myślę, że zbyt często pochopnie i z nieuzasadnioną surowością osądzamy innych ludzi, nie znając i nawet nie próbując poznać nierzadko tragicznych historii ich życia. Bóg na szczęście patrzy inaczej…

A przede wszystko patrzy na serce; „osiągnięcia” są na drugim miejscu… Wyobraź sobie, że Twoje serce ma pojemność wielkiej beczki, a serce drugiego człowieka to zaledwie mała szklanka. W oczach Bożych ważne jest to, na ile pełna jest Twoja szklanka/beczka, każda według właściwej im miary. A o tym decyduje współpraca z Bożą łaską, Twoje wybory na drodze podążania za Jezusem.

Warto  na koniec przyjrzeć się Jezusowi, który czwarte błogosławieństwo wypełnił w sposób doskonały.  

Z Ewangelii świętego Łukasza 23,39-43

Jeden ze złoczyńców, których [tam] powieszono, urągał Mu: «Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Wybaw więc siebie i nas». Lecz drugi, karcąc go, rzekł: «Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież - sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił».  I dodał: «Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa». Jezus mu odpowiedział: «Zaprawdę, powiadam ci: Dziś ze Mną będziesz w raju». 

Obietnica raju dla Dobrego Łotra to według Ewangelii Łukaszowej jedno z ostatnich słów Jezusa z krzyża. W bólach agonii   Najsprawiedliwszy z wszystkich ludzi, prawdziwy Mesjasz, zapewnia współwiszącego złoczyńcę, że zaraz po śmierci znajdzie się w Jego raju!  Dobry Łotr zgodnie z ówczesnym prawem ponosił zasłużoną karę za swoje czyny i był tego świadom. W ostatnich chwilach swojego życia doznaje  czegoś, co nazwalibyśmy łaską nawrócenia, i powierza się Jezusowi. Zaufanie w miłosierdzie Boga sprawia, że otrzymuje przebaczenie wszystkich swoich grzechów. Jezus sprawiedliwy mógł udzielić mu tego daru, ponieważ wiedział, że Jego męka i za chwilę śmierć spłaci długi nie tylko nawróconego łotra, ale również każdego człowieka. Pomyśl, że w tym momencie  Jezus myślał także o Tobie, o mnie … Czy nie gorszy Cię taka „sprawiedliwość” Jezusa, która nie kieruje się ludzką logiką, wedle której za dobro należy wynagrodzić, za zło bezwzględnie ukarać? Być może nieobce jest Ci   kwestionowanie dobroci Boga, wyrażone w myśleniu typu: „przecież ja przez całe życie staram się być blisko Boga, chodzę do kościoła, przyjmuję sakramenty, staram się żyć zgodnie z zasadami  mojej wiary, a Jezus chce wprowadzić mnie do domu Ojca razem z człowiekiem, który był daleko od Niego i nawrócił się nieomal w ostatniej godzinie. Czy to sprawiedliwe”? Jezus odpowiada Ci – tak! 

Czwarte błogosławieństwo stawia mnie wobec pytania: czy chcę w swoim życiu naśladować  sprawiedliwość Boga, taką sprawiedliwość? Wszak to Bóg, w którego uwierzyłem, któremu uwierzyłem był Pierwszym Takim Sprawiedliwym… Trudne, nieprawdaż?

I na koniec obietnica związana z tym błogosławieństwem: 

Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni.

Z Ewangelii świętego Łukasza 6,37-38

Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone. Dawajcie, a będzie wam dane; miarę dobrą, natłoczoną, utrzęsioną i opływającą wsypią w zanadrza wasze. Odmierzą wam bowiem taką miarą, jaką wy mierzycie».
 

Jezus obiecuje ludziom żyjącym tym błogosławieństwem „nasycenie”, a św. Łukasz w swojej Ewangelii podpowiada nam,  że owo „nasycenie” będzie na miarę miłości świadczonej hojnie tym, których jako pierwszy ukochał sam Bóg. Jeżeli chcę być nasycony Bożą sprawiedliwością, nie mogę pozwolić na to, żeby ktokolwiek odczuwał głód z powodu mojej niesprawiedliwości.