„Życie samotne z Bogiem bez ludzi” – prawda czy fałsz?

Autor tekstu
ks. Jacek Nawrot
Kilka lat temu napisałem na stronę kaplani.com.pl, króciutki artykuł zatytułowany: „Życie samotne z Bogiem czy życie we wspólnocie z ludźmi?” Dzisiaj napisałbym go już inaczej. Przede wszystkim dlatego, że wielkiej samotności z Bogiem nie można zbudować bez zdrowej bliskości z ludźmi. Fałsz w tamtym tekście polegał na twierdzeniu, że kapłan to najpierw wielki samotnik z Bogiem a dopiero potem wierny towarzysz z ludźmi. Dlatego czuję potrzebę odniesienia się do zawartych tam myśli.

Kilka lat temu napisałem na stronę kaplani.com.pl, króciutki artykuł zatytułowany: „Życie samotne z Bogiem czy życie we wspólnocie z ludźmi?” Dzisiaj napisałbym go już inaczej. Przede wszystkim dlatego, że wielkiej samotności z Bogiem nie można zbudować bez zdrowej bliskości z ludźmi. Fałsz w tamtym tekście polegał na twierdzeniu, że kapłan to najpierw wielki samotnik z Bogiem a dopiero potem wierny towarzysz z ludźmi. Dlatego czuję potrzebę odniesienia się do zawartych tam myśli.

            Na temat kapłańskiej samotności pisałem wtedy: „Dla mnie kapłan to jednak przede wszystkim samotnik z Bogiem, a dopiero potem towarzysz ludzi. Trudno stawiać tezę, że kapłan powinien być pozbawiony relacji z ludźmi, ale z drugiej strony trudno oprzeć się wrażeniu, że kapłan jest wzywany do wyjątkowej relacji z Bogiem. Wyjątkowej w dosłownym tego słowa znaczeniu”.

Dzisiaj napiszę, że święcenia nie zabierają człowiekowi jego ludzkiej natury, zatem kapłan jest nie tylko uduchowiony, ale zawsze pozostaje ucieleśniony. Ignorowanie własnej uczuciowości i zaprzeczanie własnym uczuciowym pragnieniom, prowadzi prawie zawsze do wewnętrznego wypalenia i głębokiego cierpienia. Kiedy ożywiony radykalnym pragnieniem życia tylko uczuciami uduchowionymi, kapłan odwróci się od uczuć: zdrowych, wiernych i głębokich w relacjach z ludźmi, może wpaść w głęboką pułapkę fałszywej świętości. Prawdziwa bowiem świętość z Bogiem, rodzi się i kształtuje w mozolnym budowaniu świętych relacji z człowiekiem. Nie jakichkolwiek relacji, ale świętych relacji. To bardzo ważne, bo zdarzają się relacje toksyczne, chore, a nawet grzeszne. Znakiem prawdziwej świętości jest pragnienie pójścia od Boga do ludzi, a nie pragnienie ucieczki od ludzi do Boga. Papież Jan Paweł II pisał, „miłość mi wszystko wyjaśniła” i tej mądrości życiowej trzeba się trzymać, że przez trud oczyszczania i trwania w ludzkich uczuciowych relacjach, hartuje się zdolność do zrozumienia i przyjęcia uczuciowej relacji z Bogiem. Jeśli zjednoczenie z Bogiem ma być prawdziwe i przemieniać kapłańskie życie, to nie może ono pozostać tylko rozumowe, ale musi stawać się także uczuciowe. Rozum bez uczuć i uczucia bez rozumu, to zawsze błędna teoria relacji. Rozum razem z uczuciami i stawiany codziennie przed oczami świat wartości, to jest sposób na zbudowanie prawdziwego i szczęśliwego kapłaństwa. Nie jesteśmy aniołami, ale ludźmi, zatem prawdziwą świętość możemy zbudować tylko na prawdziwym człowieczeństwie.

            I jeszcze jedno przekonanie, które teraz rozpoznaje jako fałszywe: „Bóg okazuje się być zazdrosnym o tych, których wybiera. Zauważam taką zależność, że kiedy zbliżę się za bardzo do swoich znajomych, albo pozwolę im zbliżyć się za bardzo w relacjach, to traci na tym moje bycie z Bogiem. Jest jakaś tajemnicza zależność, że kiedy ludzie znajdą się zbyt blisko, Bóg znowu staje zbyt daleko. Wydaje mi się, że kapłan to jednak wielki samotnik z Bogiem, a dopiero potem wierny towarzysz z ludźmi.” Co to za wielka samotność, w której nie ma miejsca dla innych. Pan Bóg jest zazdrosny, owszem, ale to nie oznacza zakazu relacji z innymi. Paradoks jest w tym, że czasami wielka powściągliwość kapłana w tworzeniu relacji uczuciowych, nie oznacza strzeżenia własnej intymności jego relacji z Bogiem, ale bojaźliwe chronienie się przed jakimikolwiek relacjami z ludźmi. Relacja kapłana z Bogiem na pewno jest wyjątkowa i na pewno trzeba ją pielęgnować i chronić. Jednak bardzo szkodzi jej jakikolwiek rodzaj izolowania siebie, czy dokładniej swoich uczuć. Błędne jest twierdzenie, że zbliżanie się do ludzi powoduje oddalanie się od Boga. Kluczem do zrozumienia tej tajemnicy świętych relacji z Bogiem i z ludźmi jest miłość. Miłość mi wszystko wyjaśniła!

           

Dzisiaj uważam, że nie można dojść do Boga bez ludzi. Pamiętając o tym pielęgnujmy w sobie pragnienie zjednoczenia z Bogiem, jednak dojrzałość w realizacji tego pragnienia wymaga byśmy dbali i budowali dobre relacje z ludźmi. Zatem idziemy ku szczęściu, ale bez oszustwa.