Tajemnica powołania – „przypatrzcie się bracia powołaniu waszemu”

Autor tekstu
ks. Jacek Nawrot
Paweł apostoł tak pisze go gminy w Koryncie: „przypatrzcie się bracia powołaniu waszemu, niewiele tam mądrych, niewiele możnych, niewiele szlachetnie urodzonych” [1 Kor 1,26-28]. I jeszcze jeden tekst, gdzie pod symbolem narodu wybranego można odkryć postać kapłana: „narodzie wybrany, Bóg wybrał was, bo byliście najmniejszym ze wszystkich. Bóg wybrał was nie ze względu na niezwykłe wasze zdolności (bo ich nie macie), ale tylko dlatego, ze was bardzo pokochał” [Pwt 7,7]. Przypatrzcie się zatem bracia powołaniu waszemu.

Paweł apostoł tak pisze go gminy w Koryncie: „przypatrzcie się bracia powołaniu waszemu, niewiele tam mądrych, niewiele możnych, niewiele szlachetnie urodzonych” [1 Kor 1,26-28]. I jeszcze jeden tekst, gdzie pod symbolem narodu wybranego można odkryć postać kapłana: „narodzie wybrany, Bóg wybrał was, bo byliście najmniejszym ze wszystkich. Bóg wybrał was nie ze względu na niezwykłe wasze zdolności (bo ich nie macie), ale tylko dlatego, ze was bardzo pokochał” [Pwt 7,7]. Przypatrzcie się zatem bracia powołaniu waszemu. 

Czy zastanawiałeś się, kim byś był teraz, gdyby cię Bóg nie uczynił kapłanem. Byłbyś być może przeciętnym obywatelem; nikt by cię nie słuchał; znałaby cię tylko garstka ludzi, twoja rodzina i kilku znajomych; a może nawet nie miałbyś odwagi głośno wypowiedzieć swojego zdania. Przypatrzcie się dobrze bracia, kogo uczynił z nas Chrystus. Jestem, kim jestem, dzięki Chrystusowi, a dopiero potem dzięki sobie albo innym ludziom.

Czasami czytamy słowa Chrystusa, że „kto opuści... dla Mnie, ten stokroć tyle otrzyma”, i często odchodzimy smutni. Jesteśmy smutni, bo utraciliśmy zdolność widzenia, jak wiele otrzymaliśmy. Wydaje się, że my kapłani bardzo przyzwyczailiśmy się do darów Boga, i potraktowaliśmy to za normalne, czyli że to jest nasze własne: że ludzie traktują nas z szacunkiem jako autorytet; że mamy dobrobyt na plebani; że możemy przemawiać do tłumów, a one nas słuchają itd. I często już nie widzimy w tym ręki Boga, tylko siebie: ja jestem mądry; ja znam tajemnicę prawdy; ja mam pieniądze. Biada jeśli przy okazji wielkich darów łaski uwierzymy we własną wielkość.

Uwierzyć we własną wielkość, jakie to straszne oszustwo. Bo tak naprawdę, kapłan jest nędzarzem. Byłbym nikim, gdyby nie Chrystus. Chrystus mnie powołał i wraz z tym powołaniem bardzo mnie obdarował. Bóg tego chce, chce bym był obdarowany. Tylko co z tym obdarowaniem czynimy. Czy kapłaństwo prowadzi do poddawania się coraz bardziej Bogu? Czy też kapłaństwo staje się dla kapłana okazją, by się wyzwolić i zazdrośnie strzec niezależności.

Ale kapłan nie istniej bez osobistego odniesienia do Boga. Nie ma kapłana bez oddania się Bogu. I tu zwracają uwagę szczególnie dwa wymiary tego oddania: posłuszeństwo i ubóstwo. Przy posłuszeństwie kapłańskim sumienie powinien poruszać zwłaszcza jeden aspekt: czy masz stałego spowiednika i czy spowiedź jest regularna? Bez spełnienia tego kryterium mówienie o naszym kapłańskim posłuszeństwie zawsze będzie niebezpiecznie blisko złudzenia.

Na temat ubóstwa nigdy dosyć, ale do kapłańskiego sumienia powinien przemawiać szczególnie wymiar bardzo duchowy: człowiek ubogi to człowiek, który wszystko ma u Boga. Do zweryfikowania pozostaje sprawa naszych przywiązań. Czy jestem świadomy przywiązań i różnych zależności obecnych w moim życiu? Zwłaszcza zwraca uwagę bardzo żywy w kręgach kapłańskich problem telewizora i internetu. Jeśli uważam, że problem przywiązania do czegoś albo do kogoś, dotyczy wszystkich, ale nie mnie, to jestem znowu niebezpiecznie blisko złudzenia.

Zatem bracia w kapłaństwie „przypatrzcie się powołaniu waszemu”, aby ani na chwilę nie zapominać, że nasza godność bierze się z tego źródła, którym jest czuła miłość Boga do każdego z nas.